środa, 24 lutego 2010

Jak oszczędzać? Weryfikuj oferty!

Napewno masz telefon komórkowy, zamiast grać , poświęć godzinę na sprawdzenie ofert na rynku, być może przepłacasz chociaż móglbyś mieć to samo lub więcej za mniej.

Osobiście z różnych względów mam telefon na karte, również z różnych względów jest to telefon w sieci Orange. Wiem, że nie jest to najkorzystniejsza oferat na rynku, ale na razie nie opłaca mi się jej zmieniać.

Opłaca mi się natomiast sprawdzić jakie oferty i promocje przygotowała dla klientów telefonów na karte firma Orange. Okazuje się, że od ponad roku mogłem płacić od 10-20 groszy mniej za połączenia i o 5 groszy mniej za sms. Gdybym tylko zainteresowął się tym co oferuje Orange na karte.

Od roku mogłem zmienić po prostu ofertę z Orange Go na korzystniejszą Nowe Orange GO. Zmiana jest bezpłatna jeśli aktywujesz ją wpisując kod na klawiaturze:

*101*10# i potwierdź zieloną słuchawką (aktywacja bezpłatna).

Dodatkowo dopiero będąc w ofercie Nowe Orange Go mam dostęp do kolejnych promocji, które mogę sobie wybrać ze strony Orange i również aktywować za darmo. Ponadto wiele z tych promocji nie wyklucza się wzajemnie. Możesz korzystać z kilku na raz.


Zamiast grać, sprawdź więć jaką masz oferte w swojej sieci komórkowej i poszukaj czy przypadkiem za darmo nie mógłbyś mieć więcej za mniej.

niedziela, 21 lutego 2010

Czas to pieniądz!

Jak mówi stare przysłowie „czas to pieniądz” zapewne można to udowadniać na wiele sposobów ale ostatnio spotkało mnie coś co bardzo mi to unaoczniło. Sprawa jest banalna chodzi o przedłużenie licencji w darmowym antywirusie firmy Avast którego od lat używam.

Jak wiadomo licencja jest tylko na rok. Troskliwy Avast już miesiąc przed wygaśnięciem licencji sam nam przypomina żeby go wykupić. Lojalnie należy dodać ze avast można po prostu przedłużyć na kolejny rok korzystając z wersji free (całkiem dobrej moim zdaniem, ostatnio uaktualnionej do wersji Avast 5). Chciałbym jednak w tym poście skupić się na ofercie wersji płatnej do której zakupienia namawia nas „przypominacz”.

Ponieważ waham się już od jakiegoś czasu czy nie przetestować innego darmowego antywirusa Avira nie rzuciłem się od razu przy pierwszym komunikacie żeby aktualizować licencje Avasta. Avast postrzegam jako dobry darmowy antywirus jednak jak na mój gust za bardzo obciąża komputer przy aktualizacji.

Wróćmy do „przypominacza”. Zauważyłem rzecz interesującą. Przy pierwszym przypomnieniu Avast zaproponował mi wykupienie wersji Internet security za bagatela 235zł. Przez pierwsze 2 tygodnie codziennie proponował mi taką ofertę cenową a ja skutecznie ją ignorowałem ponieważ zamierzam przejść na Avirę. Ignorowałem więc za każdym razem przypomnienie. Któregoś dnia ze zdziwieniem zauważyłem, że cena najlepszej wersji Internet security spadła z 235zł do 117,50zł! Dużo moim zdaniem, ile jest warte w rzeczywistości to oprogramowanie?



Wraz ze zbliżającym się terminem wygaśnięcia licencji (i mojej wstrzemięźliwości w uzyskaniu nowej) ceny coraz bardziej topnieją. Ostatnio pojawiła się w lewym dolnym rogu informacja na zielonym tle, że przysługuje mi jakiś 50% rabat :-). Wszystko żeby tylko przekonać mnie do zakupu wersji płatnej...naprawdę interesujące. Ciekawi mnie najbardziej jak wygląda sytuacja z tymi którzy zdecydowali się na zakupienie licencji w pierwszym rzucie za 235zł. Jak się poczują kiedy dowiedzą się, że gdyby poczekali 2 tygodnie dłużej mieli by te samą ofertę za 117,50zł ?! Czy ktoś z Was też się spotkał z tą dziwną kampanią?

sobota, 20 lutego 2010

Zimowy weekend w Kołobrzegu?

Tak już mam, że latem najchętniej wyjechałbym w góry a zimą...dlaczego nie nad morze?

Zima tego roku jest piękna nad morzem! Wrzuciłem do galerii kilka zdjeć z naszej polskiej plaży, mojej ulubionej plaży w Kołobrzegu w części zachodniej.

Dziś miałem aktywny dzień od samego rana, walczyłem z zaspami sniegowymi, ale to nie zwalnia mnie z ćwiczeń gimnastycznych, które już za chwilę... :-)

Najbardziej ciesze się, że kolejny dzień upłynąl mi bez grania...zatem ze swietnym spacerem nad morze, nie najgorszymi mam nadzieję zdjęciami...poprostu byłem w świecie...a nie w grze...i dobrze mi z tym, czuje sie coraz silniejszy.


Jeśli chodzi o aparat to zdjęcia wykonane są na zwykłym Canonie Powershot A570 IS. Mój stary dobry malutki Canon, który przydaje sie na wszelkie podróże. Dawno już nie robiłem nim zdjeć i zapomniałem, że wyświetlacz rozjaśnia obraz bardziej niż wychodzi to na zdjeciu. W efekcie wszystkie zdjęcia są niedoświetlone...ale oddają mam nadzieję jakiś klimat :-)

A wy, co robicie w ten weekend?

czwartek, 18 lutego 2010

Co Cię motywuje by nie grać!?

Ciesze się, że z dnia na dzień nasza grupa (na portalu - nie gram) powieksza się, ale samo przyłączenie się do społeczności nie wystarczy. Aby zaczęło się coś zmieniać podstawą jest regularne prowadzenie bloga o tym co robimy poza komputerem. Dlaczego regularne? Bo regularnośc to dyscyplina, a nie ukrywajmy brakuje nam na dzień dzisiejszy dyscypliny...

Dlaczego prowadzenie bloga? Ponieważ słowa zobowiązują. Słowo napisane ma silniejszą moc. Jeśli nie przed sobą samym to przed tymi którzy być moze nas przeczytają chcielibyśmy być fer.

Przede wszystkim jednak blog może motywować do tego żeby dziąłac, być w świecie. Jeśli mamy napisać kilka słów o tym co dziś zrobiliśmy i ma być to coś poza komputerem, musimy od tego komputera odejść. To jest głowna idea tej społeczności. Dzielić sie tym wszystkim co robimy gdy NIE jesteśmy przy kompie.

Ktos powie to bez sensu...przecież, żeby prowadzić bloga musisz własnie siąść przed kompa i go pisac, zaglądać tu...tak? zgadnij ile czasu zajmuje mi sporządzenie codziennego wpisu?
15-25 min maxymalnie. Ile czasu do tej pory poświecaliśmy na siedzenie przed kompem...na gry?

Pisząc czerpie motywacje do codziennych ćwiczeń, do weekendowej aktywności podróżniczej. Pisząc dostrzegam, że to coś mi dało, że potrafię ciekawie zorganizować sobie czas poza komputerem.
Jeśli u mnie to działa być moze u Ciebie tez zadziała, nie dowiesz sie jeśli nie spróbujesz.

Wierze, że z czasem im więcej będziemy dzielić się tym jak spędzamy czas poza kompem, okaże sie, że mamy wiele wspólnych zainteresowań, pasji które wciągają nas (i odciągają od kompa). Osiągniemy cel urealnimy się!W końcu uwolnimy sie od kompa i gier.

Zaczniemy normalnie używać Internetu. Nie oszukujmy się zawsze będziemy zasiadać przed kompa, do Internetu (nie o to też chodzi by popadać w drugą skrajnośc i unnikać kompa i netu). Warto jednak byśmy czas przed kompem i w Internecie spożytkowali twórczo. Zamiast grać, wolę napisać posta na blogu, zmęczony jeszcze troche po wysiłku gimnastycznym :-)

No prosze dzisiejszy post zajął mi 15 min :-)
Zachęcam Was, poszukajcie co Was motywuje by spędzać mniej czasu przed kompem...i być może napiszcie o tym.

wtorek, 16 lutego 2010

Basen! To jest to!

Wczoraj wyrwaliśmy się z kotkiem na basen, polecam! :-)

Po przepłynięciu jednej długości zadyszka na maxa ale czego się spodziewać przy tak siedzącym trybie życia jakie prowadziłem :-) Basen to był strzał w dziesiątke...po prostu każdy skrawek ciała pracuje a w wodzie człowiek czuje, że odpoczywa, ćwiczenia i relaks w jednym!

Atrakcją był sam basen na który się wybraliśmy. Basen na wronieckiej w Poznaniu. Każdy poznaniak zna historię tego basenu. Basen na wronieckiej był niegdyś synagogą, domem Boga... To miejsce jest wyjątkowe, polecam każdemu odwiedzić je (niekoniecznie pływając). Choć wielu pomysł "przerobienia synagogi na basen" moze wydawać sie karygodny, jako ciekawostkę dodam iż obecnie basen jest pod zarządem gminy żydowskiej...Moim zdaniem nic nie stracił na swojej obecności sacrum...to naprawdę miejsce w jakiś sposób wyjątkowe...


Ale wróćmy do aktywności, z nią jest niestety różnie wczoraj udało mi się i poćwiczyć o 17 jak przyjąłem i skoczyć na basen, było aktywnie i przez to dziś w pracy czułem sie o wiele lepiej. Dziś jednak nie udało sie poćwiczyć o ustalonej godzinie 17 i już wiem ze bedzie ciężko dotrzymać tego planu. Po prostu o 17 byłem dziś na mieście załatwiać sprawy ...cóż będe musiał jakos dopracować się tych chociaż 20 minut na gimnastykę w systemie popołudniowym.

poniedziałek, 15 lutego 2010

wytrwałość...jest ciężka.

Wyjazd za miasto zaburzył mój rytm codziennych ćwiczeń. W dodatku w utrzymaniu cyklu porannych ćwiczeń/gimnastyki nie pomaga fakt, że pracuje w systemie zmianowym. Jeden tydzień mam zmiany na rano jeden na popołudnie.

Wstając o szóstej rano do pracy, nie ma szans żebym zmobilizował się do gimnastyki porannej, przynajmniej jeszcze nie na tym na tym etapie. Nikt nie jest cybrogiem, gdybym wszystko miał juz opanowane [nigdy nie ma takiego stanu] nie musiałbym nad soba pracować :-)...Nie twięrdzę, że kiedyś nie dojdę do etapu w kórym wstaje o 5-6 rano i znajduje czas na gimnastykę poranną, tudzież przebieżkę :-)



Na razie jednak skupmy sie na tym co jest teraz. Pierwszy tydzień kiedy pracowałem na popołudnie poszło gładko. Łatwo znaleźc czas na gimnastykę w okolicach godziny 10-11. Teraz mam kryzys w ćwiczeniach gimnastycznych. Wstając rano, po 8h pracy nie mam siły na gimnastyke. Wracam jem obiad i znów godzinkę muszę "odczekać". W tym czasie wpadam w wir pracy "domowej" i tak prześlizguje się...do wieczora, ale koniec z tym.

Muszę wyczuć kiedy jest dla mnie optymalny czas na ćwiczenia po południu. Bez wytrwałości i systematyczności nie będzie rezultatów. Z kolei nic tak nie motywuje jak postępy w ćwiczeniach. Trzeba po prostu znaleźć dla swojego ciała te 15-30 minut dziennie.

niedziela, 14 lutego 2010

Wykorzystaj każdy weekend!

Było świetnie! Po prostu było intensywnie.

Zdjęcia z kuligu już wrzuciłem do galerii (na portalu - nie gram) ale kulig był tylko pretekstem by się wyrwać z miasta gdzieś dalej. Teraz już wiem, że każdy weekend w mieście to stracony weekend. Będę starał się jak najczęściej wyskakiwać za miasto lub chociaż do parku nad jeziora...przyroda daje siłę.

Najbardziej jestem zadowolony, że zrealizowałem swoje plany. To wymagało dyscypliny. Nie dałem się ponieść rutynie imprezowej i nie wypiłem za dużo, żeby zrealizować plan główny – czyli poranne polowanie na dziką zwierzynę :-) Udało się wstałem o 6 rano (tak , po wieczornej imprezie przy ognisku wstałem o 6 rano :-)_ Mojej ukochanej ten wyczyn się nie udał, spała smacznie :-)

Wstałem rano i choć chciało się spać ...pierwszy wdech mroźnego powietrza powiedział wszystko...czułem, że żyje...na wschodzie świtało na zachodzie złocisty księżyc...aaj [niestety na zdjęcia musicie poczekać jeszcze tydzień dopóki nie zwiozę z domu kabla ...czytnik kart siadł mi w kompie...]

Było warto! Na prawdę mówię Wam ruszcie się na weekend z domu, nawet na jedno popołudnie, do najbliższego lasu...a nie pożałujecie! Jutro jest początek tygodnia to dobry czas by zaplanować przyszły weekend :-)

sobota, 13 lutego 2010

Wykorzystaj zimę!

Wreszcie od paru ładnych lat mamy porządną zimę ze śniegiem, wykorzystaj to. Paradoksalnie wychodząc teraz na dwór na mrozie wzmacniasz swój organizm. Mobilizujesz go do pracy. Poza tym spędzanie czasu na dworze zimą, może być po prostu przyjemne! Śnieg nie leży przez cały rok,

Dlatego w ten weekend wybieramy się z moją drugą połową na kulig. Prawdziwy kulig z końmi saniami! Nigdy w życiu tego nie robiłem. To dziwne ale nie mogę się doczekać kiedy zostawię komputer i zanurzę się weekend bez komputera, bez Internetu, za to z lasem, aparatem fotograficznym ogniskiem i byciem w życiu tu i teraz!

Już snuje plany wstania rano i wyprawy z aparatem do lasu...w poszukiwaniu dzikiej zwierzyny. Samo bycie w lesie , świeże powietrze, mróz, chrzęst śniegu ...działa to na mnie motywująco. Mam wrażenie wtedy ze po prostu jestem w świecie. Tu i teraz.

Wciąga mnie to i cieszę się bo odciąga mnie to od grania i siedzenia przy kompie.

Zatem przez najbliższy weekend nie będzie wpisów na blogu :-)

Okazywanie uczuć jest bezcenne.

Niezależnie od tego czy obchodzisz Walentynki czy tak jak ja uważasz je za sztucznie wykreowane w Polsce konsumpcyjne święto nie potrzebujemy 14 lutego żeby okazać swoje uczucia. Okazywanie uczuć i emocji jest po prostu zdrowe dla ciała i psychiki. Łatwo powiedziec trudniej się przełamać, szczególnie gdy nie ma się bliskiej osoby lub nie ma środków by kupić coś ukochanej osobie.

Nie martwcie się, obu tym "problemom" można zaradzić.

Jesli nie masz bliskiej osoby, zastanów się dlaczego? Trudno jest poznać kogoś siedząc cały czas przed kompem i w najgorszym wariancie grając. Jasne mozesz poznać miłą sympatie w grze...ale czy związek polega na siedzeniu cały dzień przed kompem i graniu?

Przede wszystkim wyjdź z domu! Wychodź jak najczęściej! Tak na prawde zależy na na relacjach z ludzmi, zalezy nam by ich widzieć, doknąć. Wychodź jak najczęściej, ludzie są na zewnątrz. Reszta wydarzy się sama, porpsotu nie unikaj kontaktu z drugim człowiekiem.



Jeśli chodzi o drugi problem - finansowy. Nie od dziś wiadomo, że pieniądze nie dają szczęścia, mogą być one jedynie środkiem do zrealizowania celu. Jaki jest nasz cel? Chcemy sprawić przyjemność drugiej osobie, być może osobie którą kochamy...pytanie tylko czy do tego potrzeba wielkich pieniędzy?

Odpowiedz sobie sam(a), wolał(a)byś dostać drogi prezent o którym wiesz, że jedyną jego wartością jest jego cena...czy raczej prezent, który wymagał pracy. Czasami wiecej emocjonalnej przyjemności ukochanej osobie przyniesie wspólne oglądanie zebranych przez Ciebie zdjeć ze wszystkich eskapad i wypraw których razem dokonaliście, czasu który razem spędziliście, niż najbardziej drogi przedmiot ale kupiony.

Wierze, że wartośc prezentu leży w uczuciach jakie on wywołuje nie w jego wartości materialnej.

piątek, 12 lutego 2010

Uszczelnij Firefox'a

Dziś znów poczułem silną chęć wejścia na plemiona, aktywnie nie gram już od dawna ale korci mnie żeby wejść na forum, zajrzeć co tam słychać na froncie, co przyjaciele piszą (ze względu na nich nie wykasowąłem jeszcze konta)...wiem ze to złudzenie...wiem ze każda chwila tam spędzona jest stracona, a kontakt przyjaciółmi z gry mógłbym mieć chociażby tutaj, gdyby tylko oni zechcieli...



Szybko otrzeźwiałem i zrozumiałem, że muszę zmienić nawyk przeglądania forum gry przy porannej kawie na nawyk robienia czegoś pożytecznego przy porannej kawie (pożyteczne znaczy coś co i tak bym zrobił tracąc czas na plemiona + jeszcze to).

I tak wziąłem się za przeglądanie przydatnych rzeczy znalezionych w necie których nie miałem czasu przeczytać a odłożyłem na przejrzenie na potem. Dzisiejsza kawa poranna jest pod hasłem, uszczelnij swoją przeglądarkę i nie ułatwiaj zadania wirusom i robakom.

Szczegóły pod tym linkiem. Szybko i łatwo sprawdzisz które wtyczki w Firefoxie są nieaktualne a przez to narażone na ataki. Trochę czasu trzeba poświecić na to uszczelnienie, jak we wszystkim w życiu. Czas zawsze musimy poświecić, pytanie tylko na co poświęcisz swój wolny czas jutro?

czwartek, 11 lutego 2010

Zamiast grać

Dziś rano wstałem i poczułem silną chęć zajrzenia na plemiona...wiem jednak jak to się kończy, niby wchodzę na chwilkę ale wciągam się i godzina mija....potem kolejne pół itd.

Zamiast tego zainstalowałem sobie nową wersję Google Chrome 4.0 (wreszcie chrome z dostępem do rozszerzeń, miedzy innymi "adblock" do blokowania reklam) dostępną w wersji stabilnej juz od 2 dni :-)



Chciałem napisać o tym właśnie ile rzeczy możemy sprawdzić w ciągu tych niby tylko godzinki. Godzina w grze trwa 5 min, gdybym się skusił w przyszłości musiałbym stracić dodatkowy czas na zainstalowanie chrome (wybranie motywów, dodatków itd) :-) tak mam już to za sobą.



Wczoraj również zamiast skusić się na plemiona złapałem byka za rogi i posprawdzałem oferty rachunków oszczędnościowych na rynku. Wreszcie mam czas żeby zabrać się za wszystkie zaległości.

Żaden doradca finansowy nie sprawdzi oferty dokładniej niż my sami. To wymaga oczywiście nakładu czasu i pracy. Poświeciłem na przeanalizowanie ofert na rynku bankowym 2h wczoraj...ale przynajmniej dziś wiem gdzie założę rachunek oszczędnościowy jak również dlaczego i gdzie przeniosę konto osobiste.

Gdybym skusił się na plemiona byłbym co najmniej 2 h w plecy i kto wie ile jeszcze pieniędzy ...

Miłego dnia :-)



p.s. jestem już po gimnastyce porannej :-)

środa, 10 lutego 2010

Najtrudniej jest zacząć...

Dziś znów udało mi się obudzić rano, leżąc jeszcze w łóżku pomyślałem sobie, że nie chce mi się zasiadać przed kompa do grzebania przy mapie...to takie mozolne, dłubanie. Jednak jeśli nie zrobię tego rano będę miał dzień stracony gdyż po południu wychodzę do pracy i nie będę mógł już nic w tej materii zrobić.

Najtrudniej jest zacząć, nawet jeśli jakaś czynność wydaje się nam monotonna lub mozolna, najtrudniej jest TYLKO zacząć.

Ostatecznie dziś znów się przełamałem zasiadłem do grzebania przy mapie (powinienem już dawno mieć to skończone) i co !? Jestem z siebie zadowolony nie zmarnowałem, czasu o kolejne 2h pracy jestem do przodu i jak zwykle...najtrudniej jest zacząć, kiedy byłem już w trakcie zacząłem się wciągać :-)
Porównywałem sobie mapę z danymi z google maps (świetne narzędzie swoją drogą) i nawet nie poczułem kiedy wciągnąłem się w to mozolne grzebanie :-)

W końcu najtrudniej jest zacząć...prace, naukę, czytanie, spacer, wszystko co wydaje nam się wymagające wysiłku...kiedy jesteśmy już w trakcie czerpiemy satysfakcję ...najtrudniej jest zacząć... wiec ..zacznij a potem będziesz miał poczucie, że pokonałeś swoja słabość!

Bezcenne :-)

p.s. a teraz co, teraz oczywiście czas na gimnastykę :-)

niedziela, 7 lutego 2010

ćwicz umysł poprzez ciało!

CEL -----> codziennie 30 minut gimnastyki!

Każdego dnia poćwicz, poruszaj swoje ciało chociaż 15 min. Człowiek działa nawykowo, najtrudniejszy jest pierwszy miesiąc. W końcu jednak wyrabiamy sobie nawyk, i codzienna gimnastyka stanie się częścią naszego dnia!

Nie musisz gimnastykować się od razu jak wstaniesz, każdy ma inny tryb wybudzania się.

Jedni wypiją kawę, i budzą się powoli...inni mogą od razu robić skłony :-)

Najważniejsze jest żebyś znalazł te 30 minut dziennie na gimnastykę!

Jeśli nie przed praca to po pracy, ale znajdź!

NIE ma wymówki!


Moje 30 minut właśnie nadchodzi i ciesze się z tego !

piątek, 5 lutego 2010

Wyjdz na dwór!

Nawet siarczysty mróź (dziś było chyba ze -12 stopni) nie zniechęcił mnie do spaceru . Od nowego roku w każdy weekend wychodzę co najmniej na 3-4 godzinne spacery w każdy możliwy park lub miejsce gdzie nie ma miasta.

Oczywiście zawsze wyposażony w aparat. Fotografia coraz bardziej mnie wciąga. Dziś wyprawa była przednia, śnieg utrzymuje się długo, to okazja do pobawienia się balansem bieli :-)


Niestety ostatnio mam problem z kartą pamięci, albo z laptopem. Dokładniej to drugie nie chce mi odczytywać tego pierwszego, dlatego do tej pory nie wrzuciłem jeszcze żadnych zdjęć z tych wypraw fotograficznych. Niebawem jednak sprowadzę przewód co umożliwi mi obejść kaprysy sprzętu komputerowego.

Tymczasem czekam na innych, którzy uwalniają się z uzależnienia od siedzenia w grze...i wynurzyli się na ten zimowy świat ! :-)